na granicy raczej bezproblemowo. Co prawda dostalismy 2 jezyczny formularz do wypelnienia ktory byl po chinsku a dla ulatwienia takie po mongolsku. Jednak celnik wzial nas z kolejki i wyjal z nikad wersje angielska - uff....
Aha- bilet do Chin kosztuje 5 Y i radze chinska walute zakupic je wczesniej zwlaszcza jesli bedziecie jechac z Mongolii bo ich pieniedzy nikt nie chce i troche z tym klopotu. Mistorzostwem swiata byl przeglad bagarzy. Gdy celnik kazal otworzyc mi plecak oczom jego ukazal sie rozsypany prawie wszedzie bialy proszek ( mamo, tato - to byla sol :D ). Spytal tylko czy to nie heroina i poscil. Dzis obiadek w chinskiej knajpie polegal jeszcze bardziej na strzelaniu w menu niz zwykle. Nawet nie wiedzielismy czy strzelamy w dania glowne czy napoje ale jakos na migi sie udalo. Jest zupelnie inna niz chinskie knajpy w Polsce
by Orzech