Dojechalismy do Nauszek. Niestety pociag przez granice mial byc za 24 godziny i brak informacji o ilosci miejsc w pociagu. Przekimalismy na dworcu w komnacie ktory wg pani kierownik byl obszczyjnyj (czyli najgorsze co tylko moze byc) a mial wiecej rzeczy niz moglismy sie spodziewac. Kran w lazience mial 2 funkcje : zimna wode do mycia i ciepla do parzenia herbaty. Niestety miejsc w pociagu (prowadnice nie chcialy dac sobie zarobic i nas przewiezc - przewodniki jednaka klamia) wiec ponownie pomyslelismy po uprzednim zakupienu krepkich baltik 9. Sytuacja wyklarowala sie w momencie! Za jakas godzine bylismy w innym miescie gdzie kolejne przejscie graniczne nas przywitalo kolejka i nie mozliwoscia przekroczenia granicy bedac pieszym. Zaladowalismy sie do Mongolow ktorzy jednak sami siebie nie rozumieli i skonczylo sie na tym ze mielismy isc spac w krzaki. Jednak posiedzielismy w gospodzie przy kapuscie i krepkim ryzu - a nocleg jak to w zsrr sam nas znalazl, pani zaproponowala ze nas po prostu zostawi w tym dobytku przyjemnosci. Rano wbliismy sie do tych samych Mongolow, bo Ci dalej stali w kolejce ale juz chyba zrozumieli ze chca jechac. 3/4 tirow wozi drewno, a oni sloneczniki i olej. Przez czas na miejscu - Kyachta - mozna bylo spotkac kolejnych Leninow, teraz w wersji srebrno krasnoludkowej ;) Opuszcone wielkie hale, magazyny i koscioly.
Na granicy oczywiscie nie przepuscili nas za pierwszym razem, bo spedziilismy o jeden dzien za dlugo w Ulan Ude gdzie nie mielismy registracji. Trzeba placic 2000 rubli za dzien zwloki. Jednak po wyciagnieciu tysiaca biletow swiadczacych nasze przebywanie w roznych miejscach, dal sobie kierownik na luz i wpisal ze bylismy w podrozy. Ale na przyszlosc radzil uwazac i pilnowac tego.
Kilkanascie razy sprawdzany paszport, kolejne kwitki i play wita w mongolii. Zaczyna sie zabawa, kupilismy pysia polskiego w pierwszym sklepie. Przez kilkadziesiat kilometrow niczego widac tylko jurty i kowboje na krowach.
Siedzimy teraz w SukhBaatar i jestesmy milionerami. Sytuacja niemnalze z euro-tripa. Za 17 zl 5 osob nazarlo sie jak swinie w bardzo fajnej restauracji. Mozna przejechac pol kraju za 12 zl. A zagadka jest to czego jest wiecej - Leninow w Rosjii czy Gingis Hanow w Mongolii. Wystepuje on praktycznie na kazdym nominale (oprocz najnizszych bo pewnie nie chcial) oraz na 3/4 napojow wyskokowych.
Jak nam sie znudzi zarcie to jedziemy dzis do Ulanbaataar.
by mintai i orzech