Zegar nieubłaganie tyka odliczając kolejne dni. Z 28-dniowej wizy pozostały już tylko 4 doby. A oznacza to, że trzeba się spakować i wyruszyć w drogę do granicy. Będąc jeszcze w Bagan dowiedziałem się że granica w Tachileik jest nie do przekroczenia. Co prawda sama granica jest otwarta ale wszystkie drogi prowadzące do niej są zamknięte. Co oznacza iż jeżeli chcę opuścić Birmę tą granicą muszę do granicy dolecieć samolotem. Co z oczywistych względów nie było dla mnie opcją dlatego za przejście graniczne obrałem Myawaddy. Stop poszedł gładko. Przynajmniej do zjazdu na Bago. To miejsce w którym musiałem opuścić, jedyną w kraju autostradę i skierować się w stronę granicy. Gdy wysiadłem wzbudziłem nadzwyczajne zainteresowanie taksówkarzy jako biały spacerowicz poruszający się po zmierzchu w okolicy głównej drogi w kraju. Odpędziłem wszystkich naganiaczy i udałem się dalej poszukując miejsca na rozbicie namiotu, gdy z daleka wyłoniła się stojąca na poboczu furgonetka z napisem "Highway Police". Gdy podszedłem bliżej zapanowało w niej wielkie poruszenie, policjant wyskoczył, podszedł do mnie i mówi:
- Dobry wieczór jest z "Highway Police"
- Widzę
- Jestem z "Highway Police" - powtórzył jakby myślał że nie zrozumiałem
- Wiem - wymawiając te słowa spojrzałem ironicznie na furgonetkę. Ciągną się wzdłuż całej jej długości napis "Highway Police", napisany w taki sposób, że nie sposób tego przegapić.
- W czym mogę pomóc? - kontynuował
- Hmm..- w tym momencie przez głowę przebiegła gonitwa myśli "W sumie to czekałem na to pytanie. Właśnie wysiadłem ze stopa i chcę łapać dalej w kierunku granicy, chociaż w sumie już późno więc rozbił bym gdzieś namiot, albo przespał bym się gdzieś w biurze oficera. Tak ,że jak możecie mnie powieść to było by super." Ale zacząłem nieśmiało. -...Kyaikto, jadę do Kyaikto.
Furgonetka policyjna podwiozła mnie tylko do najbliższego miasta, gdzie musiałem wziąć lokalny autobus do Kyaikto.
W Kyaikto główną atrakcją jest świątynia na złotej skale. Z miejsca w którym się znalazłem postanowiłem tylko rozbić namiot i jechać rano do Hpa-An. Mimo iż byłem stosunkowo blisko postanowiłem pominąć tą atrakcję. Mam dosyć świątyń na jakiś czas. Dlatego rano nie zastanawiam się tylko jadę dalej.