Tashiding to jeden z ważniejszych ośrodków buddyjskich w Sikkimie. Po przyjeździe postanowiliśmy sprawdzić co jest tego przyczyną. Po dotarciu do zakonu zastaliśmy ( nie licząc dzieci-mnichów ) tylko jednego mnicha który próbował łamanym angielskim wytłumaczyć nam co jest ważnego w tym miejscu. Prowadząc nas dookoła zakonu, dziesiątek stup wykonanych na przestrzeni wieków, setek portretów Buddy, o raz podobnej ilości kamiennych tablic z wyrytą mantrą OM MANI PADME HUM wskazał nam najważniejsze miejsce na terenie całego ośrodka. Kamień. Wystający z ziemi głaz na wysokość około dwóch metrów, oraz podobnej szerokości i długości podstawy skrywa tajemnicę która nadaje temu kamieniowi nadzwyczajnych wartości. Otóż wewnątrz tego kamienia zamieszkuje "Tashiding Man". Idąc dalej napotykamy na mniejszy kamień. A właściwie łatwo ulec takiemu złudzeniu gdyż po bliższym spojrzeniu bez problemu można dostrzec iż jest to koń człowieka zamieszkującego wnętrze kamienia. Nam wystarczyły pomniejsze atrakcje i zadowoliliśmy się stupami które gęsto usiane są na tyłach świątyni wokół wielkiego dzwonu. Widać iż niektóre stoją tu ponad kilkaset lat, inne kilkadziesiąt, a jeszcze inne sprawiają wrażenie postawionych wczoraj. Stupy sprawiają wrażenie wciskanych pomiędzy siebie tak iż ciężko przejść pomiędzy niektórymi. Cóż. Może nie jesteśmy jeszcze gotowi by dostrzec człowieka drzemiącego wewnątrz kamienia. Człowieka który nożem potrafi przeciąć kamień. Może w następnym życiu nasze oczy będą bardziej otwarte.