Glowna atrakcja Konark to siatynia slonca. Wielka na wpol zburzona, czesciowo odbudowana, czesciowo pokryta rusztowaniami. Kiedys monumentalna dzis widac tylko resztki jej dawnej wzioslosci. Przeszlo 400 lat temu przestala byc miejscem religijnym, a zaczela byc zwyczajnymi wypranymi z charakteru ruinami, ktora wabia do siebie tysiace turystow. Prawie cale okolice nastawione sa na zwiedzajacych a plac wokol pustyni wypelniaja ludzie nie z darami dla bogow lecz z aparatami. Cala swiatynia jest zaglebiona ok 2 metry ponizej terenu i nie jest otoczona murem. Dzieki temu mozna spacerowac wokol calosci widzac praktycznie calosc budowli.
Zaraz kolo glownego wejscia znajduje sie swiatynia 9 planet. Mala. Moze 5 metrow na 2 metry. Miesci Tlumy pielgrzymow. Obok znajduja sie miejsca w ktorych odbywaja sie modly. Czuc zapach palonych ofiarnie sproszkowonych kokosow. Przechadzaja sie wszedzie mnisi. Inni robia kadzidla. Inni siedza nieruchomo w zamysleniu. Pomiedzy tego wszystkiego przechadzaja sie krowy. A mimo wszystko, mimo natloku, mimo tlumow panuje tu cisza, szacunek dla innych, nie ma wszaskow i gwaru ktory panuje w oslawionej swiatyni obok. Tu poprostu przychodza ludzie sie pomodlic. Nie zwiedzac. Modlic. Do miejsca w ktorym czuc polaczenie z silami wyzszymi. Nie musi byc ono ani wzniosle, ani monumentalne. Musi byc poprostu zywe.