Zacznę od końca - Murshidabadu nie widziałem. Zaczęło się od tego że dopadła mnie klątwa Kalkuty. Otóż przez 5 dni w tym mieście ani razu nie udało mi się opuścić pokoju przed południem. Tak i było tym razem. Co zaowocowało pociągiem do Murshidabadu o godzinie 14. Po dojechaniu na miejsce ok godziny 19 stwierdziłem iż wszystko pozamykane i jadę dalej do Siliguri. Wziąłem nocny autobus i do Siliguri dojechałem koło godziny 13. Tak więc pokonanie 700 km zajęło mi jakieś 24 godziny. Dodatkowo nie wiem czemu ale nie potrafię zasnąć w pozycji siedzącej. Mogę spać na podłodze zatłoczonego pociągu, na bagażówce gdzie rury wbijają się w plecy, ale nie na miękkim siedzeniu. Nie wiem czemu ale jakoś tak to działa. Tak, że moja rada. Lepiej brać pociąg general niż nocny bus. Przynajmniej dla mnie. Bo i się człowiek wyśpi i pogada z pasażerami i zaoszczędzi trochę kasy. No ale. Dojechałem. Siliguri