Geoblog.pl    Steewe    Podróże    Ale na co Ci te Indie ?    Plaże, świątynie i Bob Marley
Zwiń mapę
2013
09
lis

Plaże, świątynie i Bob Marley

 
Indie
Indie, Mahabalipuram
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9469 km
 
W Mahabalipuram jest wysyp świątyń ciosanych z kamienia. Darmowe które w znajdują się w interesującym otoczeniu są warte obejrzenia. Płatne są zarówno stratą czasu jak i pieniędzy. Ludzi z Mahabalipuram można podzielić na 3 grupy: kamieniarzy którzy robią oraz sprzedają figurki bóstw w rozmiarach od kilku centymetrów do prawie ponad metrowych pomników; hotelarzy, restauratorów i sprzedawców ubrań którzy pootwierali swoje działalności tutaj gdy coraz więcej ludzi zaczęło przyjeżdżać do Mahabalipuram, jednak ze względu na konkurencję jaką sami sobie zrobili nie mają tutaj łatwego zarobku; oraz rybaków czyli ludzi którzy zajmują się tym co przez długi czas było specyfiką tego miasta. W Mahabalipuram znalazłem Couchsurfura prowadzącego oddaloną o 5 metrów od oceanu restaurację Bob Marley. Co ciekawe wynajmuje on też pokoje na noc. A te same pokoje, jeśli nie są zajęte, udostępnia w ramach couchsurfingu za darmo. Sama restauracja, a właściwie knajpa, w przeciwieństwie do innych tętni życiem i co chwila przychodzą tu ludzie się zrelaksować.
Bob Marley Cafe istnieje od 2000 roku więc podczas jednej z rozmów próbowałem zdobyć informację na temat tsunami które nawiedziło to wybrzeże prawie 10 lat temu. Mahabalipuram praktycznie obyło się bez strat. Nie było ofiar (albo była jedna - tutaj rozmówcy nie byli zgodni), podmyło plażę i domy znajdujące się kilka metrów od brzegu, połamało chatki z bambusa i to praktycznie tyle. Knajpa, jak stała 5 metrów od oceanu, tak stoi dalej. Nie ucierpiała. Spokojny charakter tego miasta uchronił je przed żywiołem.
W Indiach jedno jest pewne - tu przed religią nie uciekniesz. Ostatniego dnia od rana pół miasta było pozbawione prądu. Owszem zdarzają się tu przerwy w dostawie elektryczności jednak ta była wyjątkowo długa. Gdy spytałem się czemu nie ma prądu, a co za tym idzie wody (pompy nie działają, a agregat był pusty) otrzymałem prostą odpowiedź. Otóż odbywa się właśnie doroczna parada wokół świątyni. Centralnym punktem tej parady jest wóz przewożący figurkę bóstwa czczonego w tym miejscu. Problem jest taki iż wóz ten jest bardzo wysoki. Wyższy niż znajdująca się nad ulicą przewody elektryczne. Tak więc na czas procesji zostają one odpięte a pół miasta jest pozbawione elektryczności.
Z Mahabalipuram wybrałem się do Hyderabadu pociągiem klasy general czyli tym co zwykle. Jednak po drodze zobaczyłem 3 interesujące fakty.
Otóż w Indiach by zapobiec zamachom wchodząc na peron trzeba przejść przez specjalną bramkę a następnie przepuścić bagaż przez rentgen. Nie. Właściwie nie trzeba. Można. Ponieważ 3-4 metry od wejścia w którym znajduje się ścisła ochrona jest wejście gdzie nie ma nic. Można po prostu przejść bez niczego. By jeszcze podkreślić absurdalność sytuacji z boku budynku znajduje się inne wejście. Tu połowę przejścia zajmuje blaszany barak z ochroniarzami, bramkami, kontrolą itd, a druga połowa znajdująca się po drugiej stronie baraku jest swobodnym przejściem. Ludzie przechodzą jednym i drugim i nikt nie zwraca na to uwagi. Bezpieczeństwo według Hindusów.
Podczas jazdy pociągiem Hindusi lubią siedzieć lub stać w drzwiach które nigdy nie są zamknięte. Jednak podczas tej czynności lepiej uważać. I nie chodzi tu o możliwość wypadnięcia. Otóż przy torach stoją złodzieje którzy najzwyczajniej walą kijem po łapach podróżnych gdy widzą coś w ich rękach. Uderzona tak ręka zazwyczaj upuszcza trzymany przedmiot a po przejechaniu pociągu złodziej zgarnia leżący na ziemi łup. Tak został okradziony siedzący koło mnie Hindus.
Na pociągi klasy general nie ma rezerwacji co znaczy że może jechać nimi tyle ludzi ile się zmieści. Znając zdolności Hindusów do upychania myślałem iż liczba ta jest praktycznie nieograniczona. Jednak myliłem się. Tłok w tych pociągach można skalować wg : jest gdzie leżeć, jest gdzie siedzieć, wszyscy siedzą na podłodze i bagażówkach, trzeba stać, ciężko stać i ostatecznie pełny pociąg. I takim właśnie pociągiem jechałem do Hyderabadu. Widziałem ludzi którzy rezygnowali i nie wsiadali. Nie byli w stanie wcisnąć nawet jednej nogi. Na szczęście za namową napotkanego Hindusa zmieniliśmy pociąg na inny - tym razem było miejsce siedzące i to nie na podłodze ( WOW!), co pozwoliło się przespać i dojechać do Hyderabadu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Steewe
Paweł Orzechowski
zwiedził 4% świata (8 państw)
Zasoby: 91 wpisów91 56 komentarzy56 587 zdjęć587 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
17.09.2013 - 21.04.2014
 
 
03.07.2009 - 31.08.2009