Do Chennai trafiłem w Diwali które okazało się być bardzo złym terminem do szukania hostelu. Wskutek szybkiej zmiany planów było nieplanowanym miastem i dopiero po kilku godzinach udało się znaleźć pokój. Jak się wieczorem okazało hostel jest wciśnięty w slamsy i to właśnie z ich mieszkańcami spędziłem wieczór odpalając fajerwerki. W Chennai widziałem dwie formy obchodzenia Diwali. Pierwsza praktycznie nie różni się od sylwestra. Jest to kombinacja fajerwerków i alkoholu. Jak że Diwali obchodzone jest przez dwa dni następnego wieczora udałem się do świątyni. Tu obraz jest zupełnie inny. Tłumy Hindusów zapalają znicze i znoszą świątynne dary. Zazwyczaj do świątyni są dwie kolejki. Normalna i priorytetowa czyli płatna. Ta druga jest zazwyczaj pusta. Jednak tym razem obie były podobnej długości. Kolejki były mijane przez pielgrzymów okrążających świątynie i padających na kolana za każdym razem gdy mijali jej wejście. Ciężko uwierzyć że to to samo święto w którym dzień wcześniej pijani Hindusi odpalali fajerwerki.
Samo Chennai jest mocno chaotyczne. Kolejka miejska która jest najszybszym środkiem transportu niektóre stacje ma zlokalizowane w środku osiedli slamsów. Nie obok. W środku. Nie ma do nich podprowadzonych regularnych dróg a równo ze ścianami budynku kończy się beton i zaczynają nieudeptane wąskie przejścia przez błoto. Co ciekawe około 200 metrów dalej znajduje się najdroższy hotel w mieście, luksusowa galeria a całość przypomina dzielnicę biznesową. Nie ma tu wąskich uliczek, jest szeroka jezdnia bez straganów. Sklepy są pozamykane w budynkach i tylko szyldami nawołują do siebie klientów. Tylko rykszarze swoją obecnością przypominają że to dalej Indie.
W Chennai znajduje się uczelnia techniczna której kampus przyprawia o zawrót głowy. Dziesiątki akademików, budynków naukowych, osiedle domów dla pracowników, świątynie, basen, sala do ćwiczeń, kino i stadion. Stadion, nie boisko. Przez swoją wielkość kampus posiada własną linię autobusową która transportuje ludzi pomiędzy stołówką, biblioteką, akademikiem, basenem i uczelnią. Dodatkowo na terenie kampusu znajdują się wolno żyjące sarny. I małpy - tych oczywiście zabraknąć nie mogło. A całość zlokalizowana jest w lesie przez co nie czuć zanieczyszczeń ani zgiełku tego prawie siedmiomilionowego miasta.
Informacja techniczna: Album nr 1 się zapełnił
Album nr 2 pod tym linkiem
https://plus.google.com/photos/112147308852267514967/albums/5942995862553366337?authkey=COOK9a3pucai1wE